Pierwszy raz w życiu była na rybach i właściwie nie miała zbyt dużych nadziei na złowienie czegokolwiek. Tymczasem proszę – pierwsze zarzucenie wędki i bach, jest. W dodatku złota. Jak to w baśniach bywa.
Złota rybka zaś, jak to złota rybka – zaproponowała dziewczynie znany nam skądinąd układ. Dodała do niego parę zastrzeżeń, jak np. że nie można sobie zażyczyć nieskończonej ilości życzeń, czy też ingerować swoją prośbą w życie innych ludzi.
Dziewczyna przez chwilę podumała, po czym rzekła:
Chciałabym być winoroślą
Rybka wiele rzeczy już w swoim życiu słyszała, ale ta prośba wydała jej się cokolwiek dziwna. Odpowiedziała więc, że oczywiście, życzenie spełni, chciałaby tylko wiedzieć, skąd taki pomysł.
I cóż się okazało? Otóż dziewczyna opowiedziała o tym, jak to leżąc na balkonie w ciepły letni dzień, marzyła o tym, by stać się częścią dzikiego pnącza (tak, jej życie bywało czasami zupełnie afabularne). Już na zawsze zostać na tym balkonie, z tymi malutkimi kuleczkami wypełnionymi sokiem słońca. Tak jak one akumulować w sobie ciepło i światło i przemieniać je w słodycz, szum liści i spokój. Nic więcej.
To wszystko wydawało jej się takie piękne w swojej prostocie: nie ma przecież winorośli, które nie potrafiłyby być winogronami, i nigdy żadne z winogron, które zrywała, nie musiało przepraszać za swoją słabą winogronowatość.
Czemu tak samo nie może być z ludźmi?
Były to ostatnie słowa, jakie wypowiedziała. Potem przeszył ją błysk słońca.